Od kiedy zrobiłam Hultajstwu sweterek z misiem, każdą
 robótkę w moich rękach Smyk traktował jako kolejny sweterek dla siebie.
 A na moje pytanie z czym chciałby, żebym mu zrobiła sweterek, 
niezmiennie  otrzymywałam odpowiedź... No jaką? Kto zgadnie? Tak! 
Prawidłowa odpowiedź brzmi Du duuu!
Kiedy więc Smyk broił u babci w Polsce, mama wydziergała dla pociechy sweterek z wiadomym motywem:
 Włóczka to jakiś akryl (brak etykiety), około 200 gram (sporo mi 
zostało) oraz śladowe ilości włóczki w kolorach czerwonym, żółtym, 
zielonym i niebieskim. Włóczka dość gruba (druty US 5 i 6 = 3,75 i 4,25 
mm), więc wrabiało się fatalnie i nie wyszło zbyt ładnie co niestety 
widać:
Żeby 
zamknąć całość, mankiety, ściągacze oraz plisę wokół szyi zrobiłam z 
włóczki użytej we wzorze lokomotywy, ściegiem francuskim. Wprawdzie 
trochę mi to zalatuje latami siedemdziesiątymi, ale wydaje mi się, że 
tak lepiej wygląda.  
Więcej zdjęć można zobaczyć w mojej galerii tutaj.
Przy robieniu tego sweterka skorzystałam z rad Justyny, autorki bloga Stowarzyszenie Anonimowych Włóczkoholików,
 jak zrobić rękawy wrabiane od góry, kiedy robimy swter z wykrojem pach 
(a nie na prosto, bez wykroju). Dokładny opis jak to zrobić Justyna 
zamieściła na  moją prośbę tutaj. 
Góra
 rękawów wyszła mi trochę bufiasto, ale po dwukrotnym upraniu nieco się 
uleżało - jednak muszę jeszcze dopracować tę technikę, ale to przy 
następnym sweterku.
Następnego
 dnia po powrocie Smyka do domu postanowiłam sprawdzić, czy dobrze 
wycyrklowałam z rozmiarem. Podczas dziergaia sweter wydawał się taki 
duży (wzorowałam się na rozmiarze na 4 lata) a okazało się, że aż tak 
bardzo ZA duży nie jest. Wiele się wyjaśniło po zmierzeniu Hultajstwa - po prostu urósł od wiosny 7 cm!
Dobrze,
 że tego dnia akurat było chłodno, bo Smyk odmówił ściągnięcia swetra, a
 po wyjściu na plac zabaw dość mocno obawiałam się, że swetra nie 
dopiorę. Udało się, co widać na zdjęciach jako, że sesja fotograficzna 
odbyła się kilka dni później.
Du duu!


 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz