czwartek, 29 marca 2018

Stoi na stacji lokomotywa... (2008-07-10)

Dzisiejszy wpis to w pewnym sensie kontynuacja wpisu wczorajszego, a także konsekwencja fascynacji Smyka pociągami.

Od kiedy zrobiłam Hultajstwu sweterek z misiem, każdą robótkę w moich rękach Smyk traktował jako kolejny sweterek dla siebie. A na moje pytanie z czym chciałby, żebym mu zrobiła sweterek, niezmiennie  otrzymywałam odpowiedź... No jaką? Kto zgadnie? Tak! Prawidłowa odpowiedź brzmi Du duuu!

Kiedy więc Smyk broił u babci w Polsce, mama wydziergała dla pociechy sweterek z wiadomym motywem:
 
 Włóczka to jakiś akryl (brak etykiety), około 200 gram (sporo mi zostało) oraz śladowe ilości włóczki w kolorach czerwonym, żółtym, zielonym i niebieskim. Włóczka dość gruba (druty US 5 i 6 = 3,75 i 4,25 mm), więc wrabiało się fatalnie i nie wyszło zbyt ładnie co niestety widać:
 
 
Żeby zamknąć całość, mankiety, ściągacze oraz plisę wokół szyi zrobiłam z włóczki użytej we wzorze lokomotywy, ściegiem francuskim. Wprawdzie trochę mi to zalatuje latami siedemdziesiątymi, ale wydaje mi się, że tak lepiej wygląda.  

Więcej zdjęć można zobaczyć w mojej galerii tutaj.

Przy robieniu tego sweterka skorzystałam z rad Justyny, autorki bloga Stowarzyszenie Anonimowych Włóczkoholików, jak zrobić rękawy wrabiane od góry, kiedy robimy swter z wykrojem pach (a nie na prosto, bez wykroju). Dokładny opis jak to zrobić Justyna zamieściła na  moją prośbę tutaj. 
Góra rękawów wyszła mi trochę bufiasto, ale po dwukrotnym upraniu nieco się uleżało - jednak muszę jeszcze dopracować tę technikę, ale to przy następnym sweterku.

Następnego dnia po powrocie Smyka do domu postanowiłam sprawdzić, czy dobrze wycyrklowałam z rozmiarem. Podczas dziergaia sweter wydawał się taki duży (wzorowałam się na rozmiarze na 4 lata) a okazało się, że aż tak bardzo ZA duży nie jest. Wiele się wyjaśniło po zmierzeniu Hultajstwa - po prostu urósł od wiosny 7 cm!

Dobrze, że tego dnia akurat było chłodno, bo Smyk odmówił ściągnięcia swetra, a po wyjściu na plac zabaw dość mocno obawiałam się, że swetra nie dopiorę. Udało się, co widać na zdjęciach jako, że sesja fotograficzna odbyła się kilka dni później.

Du duu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...