piątek, 30 marca 2018

Strażak Krzyś (2008-01-09)


Smyk dostał pod choinkę od Poziomki płytę DVD z bajkami w temacie zimowym - po jednym odcinku różnych bajek, a akcja wszystkich dzieje się zimą.

Absolutnym hitem jest odcinek o Samie Strażaku. 
Najpierw oglądaliśmy bajkę na okrągło, całymi dniami. 

Treść (w skrócie):
Panuje ostra zima, wszyscy marzną, więc mama jednego z bohaterów daje mu stary elektryczny kocyk, żeby nie zmarzł. Kocyk zaczyna się tlić a potem płonie żywym ogniem. Przyjeżdża straż pożarna, zaczyna się akcja gaszenia pożaru. Spada sopel i wbija się w węża, woda wycieka, ale nieustraszony strażak gasi resztki płomieni wodą z termoforu. Wszystko dobrze się kończy, nikomu nic się nie stało.

Skoro już treść bajki została zapamiętana, przyszedł czas na odgrywania jej.

W roli strażaka występuje Hultajstwo. Do pożaru gna wozem strażackim czyli swoim trójkołowcem. Głowę chroni mu kask rowerowy (koniecznie zapięty pod brodą). 
W roli kocyka - ręcznik. 
Początkowo sikawka była wytworem wyobraźni (tak jak i sopel lodu), ale przy trzydziestym odgrywaniu tej samej sceny w ciągu jednego popołudnia tata wczuł się aż za bardzo i przyniósł z garażu węża ogrodowego. 
Po kilku kolejnych akcjach gaszenia płonącego kocyka, tata na fali euforii podłączył węża do kranu i przyniósł wiaderko i poleciała woda.

Jak łatwo się domyślić w ferworze walki z żywiołem kuchnia została ugaszona to znaczy dokładnie zalana.

Strażak Krzyś w akcji

Głównym strażakiem jest oczywiście Smyk, tata tylko pomaga:
- Tata help tego sopela! (Tata pomóż wyciągnąć tego sopla z węża!)

Tata wkopał się swoim zaangażowaniem na całego - nie ma zmiłuj się! 
Codziennie chłopaki gaszą pożar przynajmniej przez godzinkę.
A mówiłam mężowi, żeby uważał co pokazuje dziecku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...