Krok po kroku, krok po kroku,
Najpiękniejsze w całym roku,
Idą święta...
Idą, co słychać i widać wszędzie.
Bardzo lubię udekorowane światełkami domy. Wieczorna przejażdżka po okolicy to dla mnie taka sama radocha jak dla Smyka. Nasz dom stał wieczorami do tej pory ciemny i smutny - mąż był przeciwny wieszaniu światełek. Ale jak się ma w domu pięcioletnie Hultajstwo, to trzeba weryfikować swoje poglądy i przekonania. Smyk tak długo wiercił tacie dziurę w brzuchu, aż tata się ugiął i obiecał, że i nasz dom zamruga radośnie światełkami.
Mamie pozostało przypilnowanie, żeby z tą obietnicą nie stało się jak z dynią.
Dopilnowałam.
Zakładanie światełek trwało dwa dni, bo to a długość nie taka, a to kontakty nie działają, a to efekt niezadawalający. W końcu wszystko zostało przymocowane, dopasowane, ponaprawiane, i wczoraj przy zapadającym zmierzchu miała miejsce premiera nowych, świątecznych szat naszego domstwa.
Na zdjęciu widać tylko część domu. Na zdjęciu całości niewiele było widać, maleńkie żaróweczki gubiły się i zdjęcie nie oddawało wiarygodnie rzeczywistości.
Kolorowy blask światełek dociera do małych sypialni, sprawiając wrażenie, jakby w każdym pokoju stała mała choinka z zapalonymi lampkami.
Kiedy mąż zawieszał sznury światełek, ja wygrzebałam z czeluści garażu wieniec adwentowy i inne zewnętrzne dekoracje, które zastąpiły te jesienne. W kuchni zawisły bożonarodzeniowe zasłonki. Swieca zapachwa zastępuje jeszcze nieobecną choinkę.
Idą święta, idą święta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz