Zapisaliśmy się z Szuwarkiem na lekcje pływania (dziecko-rodzic).
Wczoraj odbyły się pierwsze zajęcia. Pani intruktorka bardzo miła, dużo
śpiewa a dzieci mają pluskać, machać nóżkami i rączkami, obracać się
itp. do słów piosenki. Dzieci są cały czas trzymane przez rodziców.
Byłoby
super gdyby Bobas nie zastrajkował. Najpierw nie chciał wejść do wody,
potem przylgnął do mnie tak, że końmi by go nie odlepili. W końcu zaczął
się bawić konewką. Udało mi się go wciągnąć do jednej tylko zabawy:
odpychałam łódkę, a Bobas "gonił" ją "płynąc" na brzuszku (cały czas
trzymany przez mamę). Z 30 minut lekcji, "nasza" trwała 5 min.
Zobaczymy jak będzie dzisiaj. Bo letnie kursy są intensywne, tzn. 4 razy w tygodniu (po pół godziny).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz