Miniony weekend był bardzo udany i miły - jeden z tych, które
chciałoby się zapamiętać na zawsze. Pogoda była wymarzona ciepło, ale
nie za gorąco, lekki wiaterek.
Zaczęło się od tego, że w sobotę udało mi się kupić na yard sale
piaskownicę dla Bobasa za jedyne $7! Ostatnio objechałam wszystkie
lokalne sklepy i znalazłam piaskownice tylko w jednym za $60. Można też
zamówić w internecie, ale z przysłaniem wychodzi $50...
Piaskownica
wylądowała w ogródku obok zjeżdżalni, tata pognał po piasek - kupił
niebieski, bo akurat taki był w sprzedaży. Czy muszę pisać, że całe
popołudnie spędziliśmy na zabawie w piasku? Tata robił babki a Bobas je
rozwalał. Potem mama robiła babki a Bobas je rozwalał. Potem Bobas
zakopywał sobie nóżki w piachu, grabił piasek i ogólnie rzecz biorąc
eksperymentował i wprowadzał w czyn wszystko co mu do głowy przyszło co
by można zrobić.
W niedzielę natomiast zadzwonił do mnie mój brat.
Ostatnio często dzwoni, a ja bardzo lubię z nim rozmawiać. Więc już do
południa było miło. Potem zrobiłam pyszniutki obiadek (czy jest ktoś kto
nie lubi pierogów z jagodami? Poza Bobasem oczywiście). A po obiadku
pojechaliśmy nad jezioro (Dorena Lake). Nigdy
wcześniej tam nie byliśmy. Całkiem miłe miejsce, chociaż w ciepłe dni
przeżywające oblężenie. Bobas wyszalał się na placu zabaw i trochę
pomoczył nogi w wodzie. I nie tylko nogi bo w pewnym momencie postanowił
usiąść w wodzie z pieluchą i w spodenkach. Woda przy brzegu dość mętna,
nieustannie bełtana małymi nóżkami i rączkami brykających dzieciaków.
W
drodze powrotnej Bobas padł. Nie budziliśmy go, tylko przełożyliśmy do
łóżka, a ja całą noc, co się chciałam do niego przytulić to wybudzał
mnie zapach błota i ryb. Stąd nowe przezwisko dla Bobasa: Wodnik
Szuwarek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz