czwartek, 29 marca 2018

To już dwa lata (2007-10-01)

W ostatni czwartek września minęły dwa lata, odkąd zamieszkaliśmy w naszym domu. Wówczas był to czwartek. Kiedy późno w nocy Tomek wnosił do domu ostatnie rzeczy, zaczęło padać - pierwszy deszcz po upalnym suchym lecie. (W miniony czwartek też zaczęło lać.)
Ponieważ ja byłam już na ostatnich nogach (za 6 tygodni miał pojawić się Bobas), przypadła mi rola kierownicza, a mianowicie zarządzałam co gdzie ma być wniesione. Pomogli nam wtedy moi koledzy z pracy, użyczając swoich pick-upów oraz siły mięśni.
Nasz domek nie jest duży (102 m2), ale za to przytulny i, co ważne jak się ma małe dzeci, jest na jednym poziomie. Wiele lat mieszkałam w mieszkaniu dwupoziomowym i  na dłuższą metę schody są dosyć męczące.
Niedawno "zmodernizowaliśmy" ogrzewanie, tzn. zamontowaliśmy wkład do kominka. 
Oryginalnie dom posiadał ogrzewanie sufitowe. To taki diabelski wynalazek, tani w montażu, drogi i nieefektywny w eksploatacji. Poprzedni właściciele zainstalowani na ścianie w każdym pokoju i kuchni (z pomjnięciem łazienki) elektryczne grzejniki (takie mini-dmuchawy). Tanie w montażu, nadal drogie w eksploatacji. W związku z tym dwie poprzednie zimy nasz otwarty kominek był mocno eksploatowany, ale tylko wtedy kiedy ktoś był w domu, bo baliśmy się zostawiać otwarty ogień i puścić chałupę z dymem.
W tym roku chcieliśmy założyć heat pump, czyli takie centralne ogrzewanie na zasadzie nadmuchu ciepłego powietrza (a latem zimnego) z sufitu lub podłogi. Ale okazało się, że koszt na nasz dom to 14 tyś dolarów, więc podarowaliśmy sobie i kupiliśmy wkład do kominka i teraz będziemy palić w piecu drewnem. Taka u nas technika w tych stanach! No ale my mieszkamy na dzikim zachodzie, gdzie cywilizacja dociera z opóźnieniem...
Teraz mamy zamknięty kominek z dmuchawą i jakimiś szmerami-bajerami, że jak w porządnym piecu można regulować coś tam i podobno efektywność spalania (i ogrzewania) ma wzrosnąć z 20% przy otwartym kominku do 80% z tym co mamy teraz.
W sobotę rano było chlodno, więc napaliliśmy. Przed nami długa droga jeśli chodzi o obsługę, w sobotę mieliśmy w domu suchę saunę... Jeszcze w niedzielę było ciepło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...