W przedszkolu jakieś dzieci obchodziły swoje urodziny.
Tego dnia po południu Smyk oświadcza mi, że też chce mieć urodziny.
Tłumaczę mu jak to z tymi urodzinami jest ale On obstaje przy swoim i do tego żąda tolcika urodzinowego.
Ponieważ miałam zakamuflowane w spiżarce takie małe żelkowe ciasteczka przypominające torciki, dałam trzy dziecku.
Smyk ułożył je na stole, zdmuchnął na każdym z nich wyimaginowaną świeczkę (lub świeczki), odśpiewaliśmy Happy Birthday i torciki zostały spałaszowane.
Po chwili Hultajstwo ponownie zażądało tolcików i cała sytuacja (ze śpiewaniem i dmuchaniem świeczek) powtórzyła się.
I jeszcze raz .
piątek, 30 marca 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz