"Transformers" - ci co widzieli film, wiedzą o co chodzi.
Mam w domu dwóch fanów, których dzieli raptem 33 lata.
Jak zasiądą przed ekranem to choćby się waliło, paliło, przed napisami końcowymi nie oderwiesz.
Smyk ma kolekcję transformersów, jednego zdążył już popsuć, drugiego zgubić (ale się znalazł) a do tego ma też przebranie Bumblebee, w którym potrafi biegać po domu cały dzień. Wcześniej miał podobną fazę ze strojem rycerza, z którego już wyrósł.
Bawi się to moje dzieciątko pewnej niedzieli ubrane w to chińskie cudo a ja sobie wyszywam.
Igła niesamowicie fascynuje Hultajstwo. Na ostrzeżenia, że może się
ukłuć, demonstruje JAK jej dotknąć, żeby się nie ukłuć. Usiłuje
wyszywać. Na szczęście nie jest w stanie posiać spustoszenia w robótce,
ponieważ nitka spada mu z igły. Stara się nawlec nitkę na igłę, ale mu
to nie wychodzi.
Zostawiam owej niedzieli haft i wychodzę na chwilę z pokoju. Po
powrocie zastaję transformersa Bumblebee w skupieniu haftującego róże:
Jak widać robótkami zajmują się nie tylko ziemianie ale i kosmici z odległych galaktyk!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz