Pewnego popołudnia, po dość długim hasaniu w parku, wracamy do domu
zmęczeni i głodni. Smyk w takich sytuacjach marudzi straszliwie. Ja
staram się w ekspresowym tempie przygotować coś do zjedzenia ale
Hultajstwo nie odpuszcza i dalej pałęta mi się pod nogami i jęczy. W
końcu tracę cierpliwość:
- Jestem głodna, zmęczona i zła, więc mnie nie denerwuj!
Smyk spogląda na mnie przez moment a na jego twarzy maluje się skupienie, w końcu zaczyna intonować:
- U ha ha! U ha ha! na melodię "Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła" do wierszyka Marii Konopnickiej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz