czwartek, 29 marca 2018

Ulotne chwile (2008-05-23)

Siedzę sobie na schodkach przed domem i patrzę jak mąż kosi trawnik, a wokół niego biega Smyk. Staje kilka metrów przed mężem na trasie kosiarki a kiedy ta się już zbliża to ucieka z perlistym śmiechem dobiegającym do mnie poprzez hałas. Potem goni kosiarkę lub biega wykoszonymi alejkami. Albo pomaga tacie pchać kosiarkę stojąc między mężem a kosiarką i duma połączona z niewyobrażalnym szczęściem maluje się na jego buźce. A kiedy trzeba opróżnić pojemnik na trawę, pomaga tacie go nieść na kompostownik i tak znikają oboje za rogiem domu.
A ja sobie siedzę na schodku i popijam herbatkę...

Zza firanki patrzę jak Smyk z tatą sadzą rożowy bez. Tata kopie, Hultajstwo też musi potrzymać łopatę. Razem przywożą dobrą ziemię i wsypują do dołka, wkładają bez, Smyk wsypuje resztę ziemi. Kiedy widzi jak tata udeptuje ziemię wokół, sam też tak robi. I najważniejsze - podlewanie! Z namaszczeniem Smyk dzierży wąż i podlewa bez, swoje skrpetki też. 
A ja zerkam zza firanki upajając się tym widokiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...