Nareszcie zawitała do nas piękna pogoda - śliczne ciepłe, ale niezbyt
upalne lato. W związku z tym Smyk przebiegał cale wczorajsze popołudnie
w pieluszce i koszulce w ogrodzie za domem. A uciech było co niemiara.
Gwoździem programu było taplanie się w wodzie. Nalałam Krzysiowi troszkę
wody do wiaderka,a On nabierał ją sobie do małego pojemniczka i
podlewał sadzonki kwiatków, rabatki wokół tarasu, polewał taras,
wdeptywał bosą nóżką w kałuże, polewał sobie nóżki i nawet usiłował
polewać mamusię! Potem wrócił tatuś z pracy i było jeszcze ciekawiej, bo
zabrał się za cięcie pnia świerka piłą spalinową, któa tak
fantastycznie hałasuje! Krzyś stał jak urzeczony wpatrując się jak
ostrze zanurza się w pień a podpatrzywszy jak tauś przekulał troszę
pień, usiłował zrobić to samo. Krzyś musi jeszcze zjeść dużo jogurtu i
mięska zanim będzie w stanie sam przekulać tyle drewna!
Na koniec
Smyk razem z tausiem zwieźli pniaki do składziku pod płotem, tzn. w
jedną stronę w taczkach jechały pniaki a w drugą Bobas.
Listę atrakcji dnia zamknęło podlewanie grządek i tradycyjne łapanie wody, oraz podstawianie rączki pod strumień tryskający z węża i rozpryskiwanie jej wokół.
Ufff.... To był BARDZO męczący dzień...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz