Początkowo
miałam nie brać w konkursie udziału, bo wstyd się przynać, ale nie
wiedziałam jak zrobić zrzut ekranu (na mojej klawiaturze nie ma
odpowiednigo klawisza) poza tym źle spojrzałam na kalendarz i byłam
przekonana, że zrzutu ekranu należy dokonać w niedzielę a mój domowy
komputer był już zepsuty, więc i tak nic z tego.
Drugie się wyjaśniło, rocznica wypadała w poniedziałek, nie w niedzielę. A z pierwszym jakoś sobie poradziłam.
Teraz zostało jedynie zgadnąć jak też może wyglądać ta cyferka.
Postanowiłam być dowcipna i posłałam taki typ:
654321
I wygrałam! Strzeliłam najblliżej!
A wczoraj pojechaliśmy ze Smykiem na pocztę odebrać nagrodę - niespodziankę.
Nagrodę
odebrał z rąk pana w okienku Smyk i nie puścił koperty aż doszliśmy do
samochodu. I pewnie wogóle by mi jej nie oddał, gdyby nie to, że nie
mógł sobie sam poradzić z otwarciem. Nie wiem, które z nas pierwsze
zajrzało do środka, ale oboje równie głośno zawołaliśmy Ooooo!, kiedy naszym oczom ukazała się zawartość:
Przód igielnika
Tył igielnika
To własnoręcznie, pięknie wyhaftowany przez Splocika igielnik z motylkami!
Na dodatek zamykany na guziczek, żeby utrudnić Smykowi dostęp do igiełek.
Piękny, prawda?
Do
nagrody dołączony był też bardzo serdeczny, pełen ciepłych słów list
oraz upominek dla Hultajstwa (kolorowanka), na widok którego oczy zajaśniały mu
nieziemskim blaskiem: Zaczynam kolorować.
Taka nagroda lepsza od wygranej w totka!
Dziękuję Splociku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz