piątek, 30 marca 2018

Zendzia tatusia (2009-05-20)

W piątkowe popołudnie zepsuł się mężowi służbowy samochód - akurat kiedy pracował  w jakiejś głuszy, gdzie nawet asfaltowej drogi nie było.

Oszczędzę szczegółów - wiadomo było, że do domu  tego dnia nie dotrze.

Wyjaśniam Hultajstwu, że tatusiowi zepsuł się samochód i przyjedzie do domu dopiero następnego dnia.

- Zepsuł pochód? - upewnia się dziecko, - Bociego?

Męczę się z jakimś sensownym wyjaśnieniem dlaczego się ten samochód zepsuł. 
Smyk przerywa mi, stwierdzając, że w takim  razie trzeba tatusiowi zawieźć zendzia (narzędzia), żeby mógł naprawić samochód i przyjechać do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...