Po wczorajszym śniegu niewiele już zostało - ku rozpaczy dzieci a radości większości kierowców.
Niech więc w Okruchach spadnie nieco wirtualnego, haftowanego, zielonego śniegu.
W ramach tegorocznego świątecznego SAL
 wyszyłam między innymi sześć kartek świątecznych. Na każdej z nich są 
śnieżynki, ale każda kartka jest inna. Ponieważ ramki miałam zielone, 
kanwę białą, haftowałam więc zieloną metaliczną nicią.
Od początku coś szło nie tak. Najpierw okazało się, że wyszywanie 
podwójną metalizowaną nitką to porażka. Po zmianie na nitkę pojedynczą 
było już lepiej, ale na każdej kartce pomyliłam się we wzorze, albo 
przynajmniej w rozmieszczeniu śnieżynek na kartce. Na koniec nie mogłam 
doprać niebieskiego ołówka. Co ciekawe, znaczę tym ołówkiem kanwę od 
jakiegoś czasu i nigdy wcześniej nie miałam kłopotów z dopraniem.
O tym, że zabrakło mi nici w trakcie nawet nie warto wspominać. A na 
koniec okazało się, że źle przycięłam kanwę i w niektórych kartkach 
wystawał brzeg z ramki. Koszmar! W tych kartkach doszyłam z boku białą 
tasiemkę...
Każdy hafcik podkleiłam flizeliną i wsunęłam w ramkę - kartkę 
świąteczną. Pierwotne zastosowanie tych kartek jest takie, że wkładamy w
 nie zdjęcie potomstwa lub całej rodziny na tle choinki i posyłamy 
krewnym i znajomym. Kupiłam je w zeszłym roku na przecenie 
poświątecznej.
Gdyby nie SAL, gdyby nie to, że publicznie zadeklarowałam wyszycie 
tych kartek, gdyby nie doping dziewczyn na SALowym blogu, pewnie 
rzuciłabym te hafty w kąt, zniechęcona byłam bowiem bardzo. Dziękuję Aploch za zorganizowanie tej zabawy i wszystkim, którzy poświęcili chwilkę na napisanie komentarza - wszystkie były przemiłe!
A ja jestem ciekawa która z kartek podoba się Wam najbardziej. Oto one, w kolejności dość przypadkowej:
Jeszcze chwilkę zatrzymam je wszystkie u siebie a potem polecą w świat. 
Dobrze, że śnieżynki haftowane to serdeczność ciepłych życzeń ich nie 
roztopi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
- 
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
- 
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
- 
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...







 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz